Dzisiejsze niebo odzwierciedla stan mojej duszy. Jest błękitne, że aż można mówić o wyblakłym niebieskim. Na tym niemalże letnim niebie jest, a raczej są delikatne, białe, pierzaste chmurki.. Coś jednak burzy tą sielankę. Jest tu jakaś jesienna nostalgia, melancholia. Środek nieba przysłania skupisko cięższych, pełniejszych i ciemniejszych obłoków. Ich liryczność skłania do zadumy.
Pejzaż, który mam przed sobą jest piękny, ale jakiś smutniejszy niż zazwyczaj. Nie wiadomo, czy czekać słońca, czy deszczu.. Być może ulewy?
Przed sobą mam różowe, pnące róże. Na tle wszechobecnej zieleni wyglądają niewinnie, subtelnie. Wprowadzają spokój w walorycznej zieleni... Zaraz obok, po metalowych rurkach pnie się czerwona róża. Jest głęboka i wyrazista. Wprowadza mocny kontrast, wybija się, przyciąga wzrok. Prowokuje.
Zastanawia mnie, czy da się połączyć te dwa obrazki. Te dwie róże. Czy da się być dla tych i dla tamtych. Czy mogę być tym kim byłam od zawsze i tym kim jestem teraz?
1 komentarz:
cudowny wpis, przez chwilę byłam w Twoim świecie. Dziękuję Ci, że mnie do niego wprowadziłaś :)
Prześlij komentarz