* * *

To co tu przeczytasz i znajdziesz to właściwie mój prywatny Świat. Moje życie i marzenia schowane między wierszami tekstu, który tu przeczytasz. Nie komentuj jeśli masz potępiać moje życie i marzenia, bo czasami jedno słowo może zniszczyć wszystko co ktoś ma... Co ja mam...
-Kasiek

czwartek, lutego 25

Tak fajnie, że jesteś - Wspomnienia

Tak..
Przeczytałam dzisiaj książkę. Nie nowość.
„Pożyczona miłość” Bridget Asher
I wzięło mnie na wspomnienia i przemyślania…
I w sumie noszę się z ta notka od dawna i miałam ja już nawet poukładana w głowie, ale tak jakoś się dzieję, że gdy mamy już to spisać, to zapominamy jak to do jasnej cholery szło?
Wracając… To z zamierzenia ta notka miała być o miłości, której na tym blogu nie brakuje. Z czego to wynika? Z tego, ze jestem nastolatką, która rozpaczliwie szuka uczucia?
Być może. A być może dlatego, że wymarzyła sobie księcia z bajki, przez oglądanie głupich komedii romantycznych i czytaniu debilnych romansideł. Głupich… Debilnych… Teraz tak mówię, ale one są jak ten inny świat do którego możemy się na chwile wyrwać, uciec przed rzeczywistością. Możemy pomarzyć.
Kto zresztą nie marzy?
Nie wierze, że choćby jest na ziemi jeden człowiek, który o niczym nie marzył, który czegoś nie pragnął.

Dzisiaj wspominałam. Wspominałam i trochę jakby mi się nasunęły do głowy pewne pytania, których nigdy nie zadałam. A tak naprawdę one były od dawna. Pojawiały się wraz ze wspomnieniami. To pokręcone… Ale to nie istotne. Ważne jest to, że ja nawet ze świadomością tych niedomówień, nie potrafię zapytać, by zaspokoić ciekawość. Własną ludzka ciekawość.
Nie wiem nawet jak miałabym zacząć taka rozmowę, która miałaby dążyć, do jakiegoś z tych pytań. Któregokolwiek z tych pytań. Przede wszystkim to bałabym się odpowiedzi. Bałabym się gdyby były takie jak podejrzewam.
Boję się też powiedzieć niektórym prawdy. Tej prawdy którą powinni znać. Czemu? Bo nie wiem jaka będzie ich reakcja na to co powiem.
Chce znać odpowiedzi na te pytania, a jednocześnie nie chce.

Jak widać strąciłam wątek. Ta notka miała być zupełnie o czymś innym, a stała się kartką z pamiętnika pełną tego wszystkiego…

A teraz zamykam oczy i przypominam sobie to co zdarzyło się parę miesięcy temu, rok temu… Dla Was to nieistotne. Dla mnie- tak.



Ciao...

piątek, lutego 19

Fear ...

Boje się o Ciebie.
Boje się kiedy robisz krok w złą stronę.
Boje się, gdy Cię nie widzę.
Boje się, że sobie coś zrobisz…
Jesteś niebezpieczny, nawet dla siebie.

Nie potrafię Ci nic powiedzieć.
Boję się.
Boję się każdą myślą.
Boję się o Ciebie każdą cząstką mojego ciała.
Umieram ze strachu o Ciebie…
Nie powinnam.
Już dawno nie jesteś mój.



Śniłeś mi się dziś w nocy, wiesz?
To nie był dobry sen…







Pa.

wtorek, lutego 16

Miłość, opowiedz mi o niej



Miłość. Co to? Bo na pewno nie róża dana w rocznice.
Miłość. Co to? Bo na pewno nie kartka dana w walentynki.
Miłość. Co to? Bo na pewno nie kasa w zamian za pocałunki.
Znasz miłość? Ale ta prawdziwą? Powiedź mi jaka jest, jeśli wiesz.






Ciao!




środa, lutego 10

Bye Baby! ;*

***
Czekam na Twój upadek,
By gdy upadniesz odejść tak ja Ty.
Czekam na Twój błąd,
By gdy go popełnisz nie pomogę Ci.
Czekam, aż znikniesz,
By się na nowo pojawić bijąc nowym blaskiem.
Czekam, aż umilkniesz,
Bo gdy mówisz zagłuszasz każdą moją myśl.
Czekam, aż zapomnę
Bo gdy tak się stanie docenisz to wszystko.
Po fakcie. Ale zawsze.

Do Ciebie
Od początku przeszkodą mi byłeś,
Od zawsze, mój drogi, o innej marzyłeś,
Od kiedy pamiętam, chamsko się zachowywałeś,
Co  noc mi się śniłeś i do tej pory nie przestałeś.

***
Od kiedy zniknąłeś blask mam mocniejszy.
Uśmiech częściej na mej twarzy gości,
 Gdy Cie nie widzę na oczu moich wysokości;
Do przyjaciół milsza znacznie jestem,
I witam się z nimi znacznie milszym gestem.
Więc uciekaj czym prędzej z mojego widoku,
Bo złamiesz mi moje serce znowu.


Nawet sobie pewnie nie zdajesz sprawy, jak dobrze się czuje, gdy nie mam Cię w zasięgu swego wzroku. Nie widzisz radości, bijącej z moich oczu, gdy nie muszę widzieć, jak nasze milczenia zżera moją duszę. Nawet nie wiesz jak lekko się czuję, gdy słucham piosenek tych samych co z Tobą. Nawet nie wiesz, że ja tego co zrobiłam nie żałuję.
Nie musisz, i tak masz to gdzieś.
Dla mnie życie bez Ciebie jest piękniejsze. Więc Pa… ;) i powodzenia.







Ciao!

niedziela, lutego 7

Sens?

Cisza wybudowała wokół mnie mur nie do przebicia. Ogarnięta smutkiem i spokojem siedzę na zielonej ławce w parku. Kolorowe liście od czasu do czasu, przy mocniejszym pociągnięciu wiatru spadają z drzew.
Jestem zatopiona w myślach. Nie spostrzegam samochodów przejeżdżających koło parku, ani ludzi, którzy truchtają, spacerują obok mnie. Nawet nie wiem o czym myślę, tak właściwie…
Zapatrzona w czubek swojego buta siedzę bez ruchu.
Nagle z ego stanu wyrywa mnie świadomość, że ktoś usiadł właśnie obok. Spoglądam w bok. Chłopak przybliża się, zagarnia ramieniem i szepcze: „Już dobrze”.
Wtulam się w niego, a po policzku płynie łza. Całuje moje czoło.
Wiem, kim jest. Jednak TO wszystko miało sens?



Pa.

poniedziałek, lutego 1

Pierwsze Drzewo

Łąka powoli kończy swój koncert. Świerszcze ściszają swoją muzykę, niczym ostatnie pociągnięcia skrzypek. Kwiaty delikatnie kołyszą się pchnięte jakby ostatnimi dźwiękami nocy.  Na ich aksamitnej skórze pojawiają się bezbarwne perły. Choć tutaj pojęcie bezbarwne jest dość względne. Krople Rozy które przesiadują na płatkach kwiatów jeszcze śpiących, przybierają ich kolory.

Magicznie granatowe niebo z milionami gwiazd jakby zrobiło ukłon i powoli opuszczało kurtynę. Przed dziewczyną śpiącą w trawie gwiazdy urządzały swoje ostatnie pokazy. A ona pogrążona pierwszy raz w śnie nie widzi ich niesamowitego uroku.

W końcu niebiańskie iskierki opamiętują się i znikają gdzieś daleko. Na rozkosznie ciemne niebo zaczyna Włodzic ciepła łuna barw dnia. Lekko pomarańczowe chusty, które przywiał wiatr od wschodu przylepiają się do nieba i zostają tu.

Po chwili jednak nawet one znikają w pogoni za kwiatami nocy, a niebo jest błękitne i zimne. Słońce, bowiem, nie zaszczyciło jeszcze go do końca.

Dziewczyna śpi nadal snem kamiennym, pływając na morzach swego umysłu. Przywołująca wspomnienia i marzenia jak zaklęta nie unosi swych powiek i tylko od czasu do czasu promiennie się uśmiecha.

Na sobie ma krótką, tiulową sukienkę. Tiul dość cienki, biały przewiązany pod biustem błękitną wstążką ukazuje jej kobiece krągłości. We włosach ma białą lilię. Rozkoszną i piękną białą lilię. Wygląda jak nimfa zstąpiła na ląd zaszczycając świat swym snem na lądzie.

Słońce wznosi się nad łąką. Lekki wiatr budzi kwiaty do życia, a te rozchylają swoje korony ukazując prawdziwe perły swego wnętrza. Nieskazitelne piękno tych kolorowych uwodzicielek unosi ich ku słońcu.

Ostre i ciepłe promienie słońca tną resztę mroku. Jednocześnie lekko i delikatnie głaszczą powierzchnię ziemi. Ich języki światła dochodzą do niej. Głaszczą twarz, smagają po policzkach. Przemierzają wzdłuż jej szyi, tali, ud. Rozpraszają jej błogie sny. Rozdrażniona otwiera oczy. Przeciąga się leniwie w trawie obracając się na plecy i wyciągając ręce nad głowę. Jej skóra cała w rosie iskrzyła się w ostrym porannym słońcu.

Zwilżyła usta językiem, zamknęła oczy. Głęboko odetchnęła rześkim powietrzem. Podniosła się i rozejrzała. Wokół było pusto. Nie było go. Pomyślała, że przyjdzie wieczorem, ale nie było go.

Nie zjawił się ani wtedy, ani później.

Czekała na niego każdego dnia. Czekała, wypatrywała, płakała. Słone łzy płynęły po jej gorących policzkach każdej nocy, gdy kolejny dzień czekania przepadał.

Nie wiedziała ile już czasu minęło. Przestała czekać. Teraz szukała. Szukała tamtych drzwi do Lasu.

Błądziła wśród tych samych kwiatów i pod tym samym niebem. Zasypiała w zupełnie innych zakamarkach swojej Łąki.

W głowie kłębiło się jej tyle pytań, tyle obrazów i wspomnień. Często stawała i owładały ją wspomnienia. Wszystko kojarzyło jej się z nim. Kwiaty wanilii, które rosły w tej części łąki, gdy go pierwszy raz zobaczyła. Czerwone maki, które swym kolorem były jak tamte nasycone szampanem truskawki.

A posmak tamtych pocałunków palił jej usta.

Którejś bezsennej nocy, gdy znów w jej ustach zaczął płonąć posmak cynamonu, a łzy kapały na trawę udając rosę wycierała usta, jakby mogła zamazać te wspomnienia. Jakby mogła usunąć z pamięci swych ust ten smak. Jakby mogła się go pozbyć.

Trwało to bardzo długo.

Przestało się już cokolwiek liczyć. Rano nie wstawała, w nocy nie spała. Leżała wśród traw z tępym wyrazem twarzy. Nie zamykała oczu, nawet nie mrugała. A gdy zmęczona wspomnieniami zasypiała budziła się z krzykiem, nie wiedząc dlaczego.

Wszystko w jej oczach wyblakło i smętniało.

Po jakimś czasie przespała całą noc. Otwierając oczy, czuła jakby ten dzień w którym się nie zjawił był wczoraj. Gdy otworzyła oczy na chwilę przestała oddychać. Leżała bowiem pot drzewem. Jej głowa leżała w zagłębieniu między dwoma korzeniami wystającymi z ziemi. Masywne, grube drzewo, pełne zielonych liści i gdzieniegdzie porośnięte mchem zjawiło się znikąd.

Tajemnica. Niedopowiedzenie. Pierwsze, które się pojawiło w jej świecie.

Za tym drzewem kryła się cała prawda o przyczynach jego zniknięcia. A ona nie wiedziała jak je ominąć, by się do nich dostać. Nie znała się na drzewach. On był od nich specjalistą. Mieszkał w lesie…






Ciao!