* * *

To co tu przeczytasz i znajdziesz to właściwie mój prywatny Świat. Moje życie i marzenia schowane między wierszami tekstu, który tu przeczytasz. Nie komentuj jeśli masz potępiać moje życie i marzenia, bo czasami jedno słowo może zniszczyć wszystko co ktoś ma... Co ja mam...
-Kasiek

poniedziałek, listopada 29

Goodnight

 Może za sekundę się uda.. Może za godzinę będzie już ok. Może jutro zapomnę? Może następnym razem już się to nie powtórzy... Może za rok będę pisać o czymś zupełnie innym... Może będzie pięknie! A może już nikogo nie będzie...
 Może, ale nie koniecznie.

Dobranoc jutro
Dobranoc świecie
Dobranoc
Czas na sen
Na nowy dzień
Tam gdzie sięga tylko
Wyobraźnia
Dobranoc więc
Dobranoc jeszcze raz


piątek, listopada 19

Total SPONTAN

Total SPONTAN.
Czyli, co tygryski lubią najbardziej...?
Hmm... Już dawno na wypadzie z ekipą nie odlatywałam tak często w smutne zakamarki mojego mózgu. Tak więc nie pomogła polewa toffi na jabłkach z cynamonem, ani nastrój świec przy brzoskwiniowej herbacie. Ogólnie rzecz biorąc było ok, ale brak było tego aktywnego udziału w zdarzeniach dziejących się dookoła mojej osoby i innych, wśród których byłam.
I takim oto przypadkiem - nie przypadkiem odjechałam z pewną panną niezłą jazdę, którą kontynuować będziemy w następny piątek. Był to spontan tak nieprzewidywalny, że aż strach, ale tak przyjemny, że żałowałybyśmy do końca świata, gdybyśmy na niego nie poszły :)
Więcej szczegółów być może po drugiej części akcji Total SPONTAN.




niedziela, listopada 14

płacz

  Nic, tylko wyciągnąć chusteczkę i zapłakać rzewnie, byleby wylać ostatnio nagromadzoną gorycz. Świat nie jest wcale taki słodki, a cukrem nie da się go osłodzić, bo życie pisze najróżniejsze scenariusze, a my odgrywamy takie czy inne role. Bez względu czy się nam to podoba, czy nie.
  Durne błahostki czasem potrafią być bardzo bolesne, jeśli namnoży się ich na ogromną skalę. Bo co nie jest bolesne jak nie własnie one? Nawet zbyt wczesna, gwałtowna pobudka - niby nic, a jednak - potrafi zepsuć humor. A przecież nie wiadomo, co czeka nas za zakrętem. 
  Mimo to pocieszamy się tym, że mamy ręce, nogi, oczy, uszy, nos, usta. Pocieszamy się zdrowiem, bo "ten to dopiero jest nieszczęśliwy!" A może cierpienie to coś więcej niż stan fizyczny? Może facet, który po raz kolejny usłyszał "nie" z ust ukochanej, cierpi bardziej, niż ten leżący w szpitalu na nieuleczalną chorobę, która przykuła go do łóżka, ale wokół niego stoi grono przyjaciół.
  Nie wykluczam, iż się mylę... Jednak, coś w tym jest.

  Czasami płaczesz rzadziej, ale czasami...





niewyraźnie

  Tak pusto. Słodko-kwaśno, a jednak ani nie słodko, ani nie kwaśno. Bezsmakowe. Dziś wszystko jest jednym. Wszystko jest takie samo.
  Nawet kolory jakieś mniej wyraźne. Nie wiem czy to żółć czy zieleń.. A może to już granat? Chociaż podobny jest do fioletu... a ten do różu. No a róż przecież wpada w czerwień! Cholera. Jaki to jest kolor? Ten co mam przed sobą, za oknem, w sobie?
  Dziś wszystko jest jednym.



piątek, listopada 12

Stop back!

   Mam zasadę, którą bardzo, ale to bardzo chcę przestrzegać. Nie cofać się. Wspominać, ale nie wracać do przeszłości.
   Czemu mi się to nie udaje? Chyba zbyt wysoko cenie ludzi i wierze że się zmieniają, że stają się lepsi... Za każdym razem przekonuję się, że jednak tak nie jest. Ludzie zmieniają się troszkę, ale ona nie wystarcza by dogłębnie zmienić człowieka. Człowiek będzie tym kim jest, kim się stał. Będzie żył tak jak się żyć nauczył. tak jest lepiej, ale nie koniecznie we wszystkich relacjach.
   Czasami chciałabym kogoś zmienić, ale jednocześnie nie chciałabym by ktoś zmieniał mnie. Tego układu nie da się przejść od tak. Czasami, ktoś jest inny niż by się zdawało lub po prostu nie pokazuje jaki naprawdę jest- do czasu... A potem. Potem jest wspomnieniem.
   One wracają czasami zbyt realnie. Zbyt, tzn. wracają wraz z człowiekiem. Chcę zawrócić i nie chcę jednocześnie. Ostatecznie uciekam, raniąc wszystkich. Mnie, osobę i wgl...

Ad rem, Papkin. Życie staje się piękniejsze.




czwartek, listopada 11

Noc tak nie boli

  Cichy ranek, spokojny ranek. Minął. Śpisz, leżysz, marzysz.
  Już południe, słońce, ciepłe, gorące mimo zimna za oknem otula twoją wystającą znad kołdry twarz. Śpisz, leżysz, marzysz. A gdy promienie dojdą do twych oczu, chowasz się pod kołdrę całkiem. Chowasz się przed nowym dniem, przed światem. Wyrzekasz się kolejnych sekund, minut, godzin, które mijają...
  Wstajesz nocą, bo noc tak nie boli, gdy jedynie gwiazdy oświetlają twą smutną twarz.  Gdy nie każdy może zobaczyć twe smutne oczy, tonące w burzliwych morzach emocji targających twoje wnętrze, twoją duszę. Nie musisz skrywać się, ani pokazywać. Przemykasz gdzieś między księżycem, a granatem oddalonego tysiące mil nieba.. Siadasz gdzieś przy stoliku w świetle gwiazd i patrzysz w niebo jak w wyrocznie jutra i przyrzekasz, że dzisiaj wyrzekałeś się dnia ostatni już raz.





środa, listopada 10

SMS

Siedzę, wysycham, bo
tańczyła, mam włączonego
Yann'a Tiersena i taka mnie
znienacka rozkmina wzięła..
Mogłabym wysłać teraz
jakikolwiek sms na jakikolwiek
numer, byleby tylko poczuć
ulgę, że koniec męczarni
milczenia. Chciałabym podejść
tak po prostu do kogoś
zupełnie obcego i się przytulić,
uśmiechnąć i odejść. Boże,
Tiersen jest aniołem! Jestem
totalną wariatka, niepoprawną
romantyczką, sentymentalną 
idiotką i upartym osłem. Takie
chwile kocham najbardziej...




poniedziałek, listopada 8

z deszczem

jeśli
Jeśli kochać to bez opamiętania,
Jesli nienawidzić to z całego serca,
Jeśli żyć to pełnią sił.
Jeśli umierać to tylko ciałem..



Antworte
Życie to sen, a sen to życie.
Co wtedy? Jeśli, gdy się budzisz
zapadasz w sen? Co jesli
gdy kładziesz się spać, zaczynasz
swój dzień? Co jeśli tak naprawdę
i życie i sen to tylko iluzja?
Co jesli, któregoś razu wstaniemy
tylko po jednej stronie naszego
wielkiego snu? Co wtedy zobaczymy?

Czy dotyk jest dotykiem? Czy miłość
złudzeniem? Czy zapach pachnie?
Czy cierpienie uświęca? Czy jest Bóg?
Czy nas obserwuje? Gdzie jest koniec? A gdzie
początek? Kim jesteśmy? Czego chcemy i skąd
pochodzimy? Czy kochamy?

Czy kochasz? Udajesz? Bawisz się? Czy
chciałbyś umrzeć przy mnie?




czwartek, listopada 4

*czyt. : ....

Życie mi się rujnuje- jak zawsze.*

----------------------------------
* czytaj: mam totalny okres leniwienia się- nic mi się nie chce, przyjaciele mają problemy, ja mam problemy. Ja mam małe problemiki, ale i tak dla mnie są ogromne. A wgl to szkoła jest za trudna, plecak za ciężki, a noce za krótkie! I na dodatek ludzie pierdziela to, a ja mam przerost ambicji... Czy ze mną aby wszystko ok? Chyba nie...
A tak ogólnie, to moje weekendowe plany (począwszy od jutrzejszego piątku) powoli się sypia i zaczynam myśleć sobie, ze po co cokolwiek planować?! Lećmy na spontana- przynajmniej nie będzie rozczarowań!
A tak wgl, to nawet nie zdajecie sobie sprawy (albo zdajecie, aż nadto) jak bardzo potrafi dopiec rodzeństwo. Ja to już się kończę psychicznie, fizycznie, mam brak energii. Eh.. Kochana rodzinka.

wtorek, listopada 2

Książka? Chyba śnisz!

  Kocham książki. Jestem im dosłownie oddana, ze względu na ich uniwersalność, unikatowość, niespotykany, inny dla każdej klimat. Każda z przeczytanych przeze mnie książek zostawia trwały ślad na mojej duszy, ale nie tylko. Wprowadza do mojego życia pewnego rodzaju doświadczenie zdobyte "bezboleśnie". Dlatego własnie cenie je. Ale nie tylko. Książka niesie jakąś historię, niesie (a przynajmniej powinna nieść) jakieś przesłanie lub wiedzę; mniejsze lub większe, bardziej lub mniej uniwersalne. Swoją historię może opowiadać na różnoraki sposób. I za każdym razem poznając inną, przeżywam ja równie bardzo jak i jej bohaterowie. Znajduje się w ich świecie, czasie. Pije z nimi herbatę, lub ganiam po arenie z lwami. Nie liczy się ile nas różni, liczy się ile nas łączy. I nawet choćby łączyła nas tylko jedna rzecz z głównym bohaterem, przeważnie z nim się utożsamiamy.
  Moja babcia opowiadała mi jak to było, kiedy jeszcze była mała i sama nie umiała dobrze czytać. Później, kiedy podrosła i już umiała, to nie miała na to czasu, bo musiała pomagać mamie w domu i w polu. Mieszkała na wsi, więc całe jej życie było wypełnione po brzegi obowiązkami odciążającymi choć trochę rodziców. Mimo to zna książki. I to dzięki swojemu tacie.
  Otóż, jej ojciec, a mój pradziadek był bardzo inteligentnym człowiekiem. Mimo iż miał natłok pracy zawsze znalazł czas na dobrą książkę. Tak bardzo je kochał, że wchodziły mu one nieodwracalnie w pamięć. I tak, kiedy wieczorami zasiadał przy piecu i zapalał fajkę wołał dzieciaki i opowiadał im niesamowite historię - opowiadał im książki z najmniejszymi szczegółami. Moja babcia zna świetnie "Krzyżaków" i "Quo Vadis", chociaż nigdy tych dwóch książek nie miała nawet w ręce. Zna je tak doskonale z opowiadań swojego taty.
  Później sama zgłębiała swoja wiedzę literacką.
  Moja mama kocha książki tak bardzo jak ja. Ale ona selekcjonuje książki i czyta te, które ja zainteresują, które mają jakąś naprawdę niezwykłą historię. (I w tu ma rację, ale o tym później.) Kiedy była w moim wieku i młodsza czytała książki z ogromnym zapałem, a "Zbrodnię i karę" dosłownie w kilka godzin, bo tak bardzo jej się spodobała. Niestety wiele książek czytała po kryjomu. Jej mama uważała, że ona nie ma czasu na głupoty i jej zdaniem mama powinna zająć się nauką.
  Teraz moja mama zachęca mnie do czytania. Nie muszę sie z nimi ukrywać czy cokolwiek innego, choćby nie wiem jak bardzo byłyby perwersyjne. Ja sama od siebie staram się wybierać bardziej wartościowe książki, co w dzisiejszych czasach jest dosyć trudne...
  Od czasu bestseleru sagi "Zmierzch", na rynku książek młodzieżowych pojawił się korowód historii o wampirach, upadłych i nieupadłych aniołach, wilkołakach, niezwykłych ciemnych mocach itd. Nie mam nic przeciwko tym książkom, ale tak naprawdę one wszystkie są do siebie niesamowicie podobne. Nic nie wnoszą do naszego życia oprócz iluzji niezwykłego świata. Moim zdaniem, takie książki, które toną w marzeniach także są potrzebne, ale w tej chwili, gdy wchodzę na kategorie literatura młodzieżowa, nie ma tam nic innego oprócz takich oto publikacji. To smutne.
  Dlatego też, od pewnego czasu porzuciłam powtarzające się "niezwykłe" opowieści i teraz zaglądam tylko w dział dla dorosłych. Tu nie muszę przykładać niezwykłych starań, do wyłonienia perełek. Czasami natknę się  na jakaś książkę, kupie ją i jestem pod ogromnym wrażeniem kolejnych kilka tygodni. Zauważyłam także, że niektóre polskie książki, które są naprawdę mistrzowskie, nie są reklamowane. Teraz wiem, że to dlatego, iż one wcale nie potrzebują reklamy. Jeśli ktoś się na nie natknie sięgnie po tego autora po raz kolejny i kolejny itd.
  Natomiast wybierając książkę, z działu "l. młodzieżowa" muszę nieźle się rozglądnąć i zasięgać opinii "czy naprawdę warto, czy to kolejna "fascynująca" i "niepowtarzalna" historyjka... Owszem, znajduję czasami naprawdę wartościowe książki. Czasami. A czasami po prostu mięknę i czytam o elfach.
  Biorąc pod uwagę dzisiejszą, a wcześniejsza młodzież, niestety widać różnicę. Kiedyś młodzi poszerzali wiedzę czytając tuziny książek, a teraz.. Teraz jest internet. Nie mam nic przeciwko niemu - sama z niego korzystam. Niestety w dużej mierze większość z nas nadużywa  sieci.

 Kiedyś młodzi czytali dojrzałe książki, z przekazem, z morałem, z ideami! Dziś czytają o ludziach ciemności... To przepaść, która rok w rok się rozrasta.

  Bardzo przepraszam wszystkich za uogólnienia, bo wiem, że są jeszcze tacy młodzi ludzie, którzy czytają dla wiedzy, satysfakcji, doświadczeń. Wyciągają wnioski i po prostu kochają książki.