Cisza wybudowała wokół mnie mur nie do przebicia. Ogarnięta smutkiem i spokojem siedzę na zielonej ławce w parku. Kolorowe liście od czasu do czasu, przy mocniejszym pociągnięciu wiatru spadają z drzew.
Jestem zatopiona w myślach. Nie spostrzegam samochodów przejeżdżających koło parku, ani ludzi, którzy truchtają, spacerują obok mnie. Nawet nie wiem o czym myślę, tak właściwie…
Zapatrzona w czubek swojego buta siedzę bez ruchu.
Nagle z ego stanu wyrywa mnie świadomość, że ktoś usiadł właśnie obok. Spoglądam w bok. Chłopak przybliża się, zagarnia ramieniem i szepcze: „Już dobrze”.
Wtulam się w niego, a po policzku płynie łza. Całuje moje czoło.
Wiem, kim jest. Jednak TO wszystko miało sens?
Pa.
1 komentarz:
sama to napisałaś?
jestem pod wrażeniem :)
i wgl. świetny blog :pp
p.s ja tu przypadkiem :)
Prześlij komentarz