* * *

To co tu przeczytasz i znajdziesz to właściwie mój prywatny Świat. Moje życie i marzenia schowane między wierszami tekstu, który tu przeczytasz. Nie komentuj jeśli masz potępiać moje życie i marzenia, bo czasami jedno słowo może zniszczyć wszystko co ktoś ma... Co ja mam...
-Kasiek

czwartek, czerwca 30

Graźka

- Proszę wejść. – w gabinecie jest jasno. Białe ściany, święte obrazy, krzyż. –Proszę usiąść. Czy wiesz, dlaczego tu jesteś?.. Milczysz.. – kobieta wzdycha i wstaje zza dyrektorskiego biurka. Jej habit kontrastuje z kolorystyką pokoju. – Jakoś ostatnio nie byłaś zbyt milcząca. Teraz kiedy masz szansę wypowiedzenia się i obrony milczysz. Zła taktyka.
W gabinecie zapada cisza. Siostra przez chwile przypatruje się przybyłej i siada za biurkiem. Podnosi słuchawkę, wykręca parę cyferek łączących ją z sekretariatem:
- Czy państwo Smolej już przybyli?... Dobrze, proszę ich poinformować, że ich oczekuję u siebie. – odkłada słuchawkę. Spogląda teraz na siedzącą przed nią blondynkę zaczesana w kucyka w marynarskim mundurku. Kobieta wie, że to co zrobi za parę minut może być wielkim zagrożeniem dla jej szkoły.
Rozlega się pukanie.
- Proszę wejść. – zakonnica wstaje.- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Usiądźmy. Proszę państwa, wiem, że ta rozmowa będzie trudna, aczkolwiek nie mogę już dłużej tolerować niesubordynacji państwa córki…

- Wylali Cię! Wylali Cię kurwa ze szkoły! Wyłożyłem kupę forsy, żeby przyjęli  takiego gówniarza jak ty i co zrobiłaś? Pytam się co zrobiłaś?
- Nic, przysięgam, nic! – oczy blondynki są czerwone i zapuchnięte. Po policzkach płyną łzy.
- Kokaina to jest nic?! Tak? – mężczyzna wsiadł za kierownice. Dziewczyna jednak wciąż stała przed samochodem. – Wsiadaj, nie rób scen! – drzwiczki się zatrzaskują. – Co masz zamiar robić?.. Pytam się ciebie, to odpowiadaj!
- Nie wiem – krzyknęła.
- Nie tym tonem, szpiku!
- Artur! – kobieta na przednim siedzeniu kładzie dłoń na ramieniu męża. –Uspokój się.
- Jak ja mam się uspokoić? Jak? Przecież to się w głowie nie mieści! Co za cholerny wstyd!
Mężczyzna zajeżdża pod dom:
- Nie widzę cię dziś do końca dnia. Rozumiesz? – nawet nie spogląda na córkę i wysiada z pojazdu. Dziewczyna wychodzi druga. Biegnie do miasta. Łzy zamazują jej obraz. Zna te ścieżki na pamięć, więc przymyka je. Wchodzi do niezbyt przyjemnej kamienicy. Uskakuje co dwa stopnie, by jak najszybciej trafić na czwarte piętro. Drzwi nr 26. Staje i uspokaja się, ociera łzy i poprawia koszulę. Dzwoni dzwonkiem.
- Miki, proszę, bądź w domu.. Miki, proszę cię. –szepcze. – Miki.. – jej wywody przerwa poruszenie zamka.
- Grażyna? Co ty tutaj robisz?
- Mogę wejść?
- Proszę.. – Miki skrobie się po głowie, gestem zapraszając do środka.  – Napijesz się czegoś? Herbaty? Wody?
- Wódki.
- Ej, ej. Że co?
- Daj mi wódki.
- Coś się stało?
- Wyjebali mnie.
Zapada cisza.
- Że co?! Coś ty najlepszego zrobiła?!
- No co?! Sprawisz mi kazanie jak mój ojciec?! W dupie mam tamtą szkołę! To dom wariatów był!
- Za co?
- Co za co?
- Za co cię wywalili? – dziewczyna spuszcza głowę. – Graźka! No mów.
- Za prochy. – chłopak siada na fotelu. Zakrywa dłońmi twarz. – Miki, ja wiem.. Miki! Proszę. – klęka przed nim starając się mu spojrzeć w oczy.
- Powiedziałaś mi, że z tym skończyłaś. Wiedziałaś, że jeżeli znów weźmiesz nie masz do mnie po co przychodzić. Nie po to płaciłem za twój cholerny odwyk, żebyś mi takie coś wywinęła.
- Ja… Ja Pojdę jeszcze raz! Ja będę tam siedzieć ile mi każesz!
- Nie mam tylko ciebie na głowie. nie mam kasy na szastanie na prawo i lewo. Może poproś ojczulka co?
- Nie.
- Wyjdź.
- Miki.. Proszę!
- Prosiłaś mnie kiedy miałaś piętnaście lat, prosiłaś mnie kiedy miałaś szesnaście lat.. Prosiłaś mnie przed wakacjami, po wakacjach, we wrześniu i październiku. Prosisz mnie non stop. teraz wiem, że to jest błąd, że ci ulegam. W ogóle nie wiesz, że to co robi mnie niszczy. Więc teraz jedyne co mogę zrobić to otworzyć ci drzwi.
- Michał!
- Wyjdź.

6 komentarzy:

Temykles pisze...

Gdy córka ma problemy, ojca obchodzą jedynie pieniądze wydane na jej szkołę

Wbrew pozorom to zachowanie dzieje się cały czas na całym świecie. Mimo wszystko społeczność świata zdaje się tego nie zauważać. Kara za zwyrodnienia, kompletny brak chęci szukania przyczyn zwyrodnień.

Rotek pisze...

Dość katastroficznie poleciałaś. Cierpliwość i wyrozumiałość ma swoje granice. Ale z drugiej strony tak odrzucić Grażynę? Po tym jak nikt nie chce jej widzieć ani udzielić pomocy, to ja na jej miejscu chyba bym się zaćpał.

KokosFruit pisze...

Myślę co z nią zrobić. Ale chyba musiała dostać kubeł zimnej wody. Inaczej dalej myślałaby, że po każdym wybryku ma do kogo wracać.
Zawsze będzie się w niej tliła nadzieja. A on, Miki, nie jest aż tak zimny "jak głaz" by ją całkiem odepchnąć. To trochę taka przestroga, uważam.. :)

Rotek pisze...

No w sumie to zależy od człowieka. Jednych zmotywuje, bo mają nóż na gardle, a drugich zdołuje bo stracą wiarę w cokolwiek :> Ja chyba niestety należę do tych drugich.

KokosFruit pisze...

Aż nie chcę mi się w to wierzyć. Człowiek, który uczy, że wytrwałość w nadziei na lepsze jest ważna w życiu? :) Łukasz!~
Myślę, że każdy z nas czasami potrzebuje nauczki. Może i jest to dość drastyczny przykład, ale czasami dla opornych, lepiej pokazać hiperbolę niż lekką bajeczkę :)

Rotek pisze...

Może być tak, że swoimi opowiadanimi ja tak naprawdę próbuję przekonać sam siebie, że warto jest mieć nadzieję ;)