Zbyt mocny szept, zbyt
gwałtowna delikatność, zbyt
szybkie uniesienie.
Potem cisza, marazm.
Zmysły w agoni kłębią się
w mózgu, w myślach.
Krzyk, a potem już tylko...
Tylko ból.
jutro
a na klifie
w strugach deszczu
oświetleni stali oni
aniołowie
patrzyli jak tonę
czekali
by zabrać duszę
w lepszy świat
a ja wciąż tu
uparcie łapie tlen
oddecham
zachłysam się wodą
ale wypływam
na powierzchnię
nie utonę!
jeszcze nie dziś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz