Moja babcia opowiadała mi jak to było, kiedy jeszcze była mała i sama nie umiała dobrze czytać. Później, kiedy podrosła i już umiała, to nie miała na to czasu, bo musiała pomagać mamie w domu i w polu. Mieszkała na wsi, więc całe jej życie było wypełnione po brzegi obowiązkami odciążającymi choć trochę rodziców. Mimo to zna książki. I to dzięki swojemu tacie.
Otóż, jej ojciec, a mój pradziadek był bardzo inteligentnym człowiekiem. Mimo iż miał natłok pracy zawsze znalazł czas na dobrą książkę. Tak bardzo je kochał, że wchodziły mu one nieodwracalnie w pamięć. I tak, kiedy wieczorami zasiadał przy piecu i zapalał fajkę wołał dzieciaki i opowiadał im niesamowite historię - opowiadał im książki z najmniejszymi szczegółami. Moja babcia zna świetnie "Krzyżaków" i "Quo Vadis", chociaż nigdy tych dwóch książek nie miała nawet w ręce. Zna je tak doskonale z opowiadań swojego taty.
Później sama zgłębiała swoja wiedzę literacką.
Moja mama kocha książki tak bardzo jak ja. Ale ona selekcjonuje książki i czyta te, które ja zainteresują, które mają jakąś naprawdę niezwykłą historię. (I w tu ma rację, ale o tym później.) Kiedy była w moim wieku i młodsza czytała książki z ogromnym zapałem, a "Zbrodnię i karę" dosłownie w kilka godzin, bo tak bardzo jej się spodobała. Niestety wiele książek czytała po kryjomu. Jej mama uważała, że ona nie ma czasu na głupoty i jej zdaniem mama powinna zająć się nauką.
Teraz moja mama zachęca mnie do czytania. Nie muszę sie z nimi ukrywać czy cokolwiek innego, choćby nie wiem jak bardzo byłyby perwersyjne. Ja sama od siebie staram się wybierać bardziej wartościowe książki, co w dzisiejszych czasach jest dosyć trudne...
Od czasu bestseleru sagi "Zmierzch", na rynku książek młodzieżowych pojawił się korowód historii o wampirach, upadłych i nieupadłych aniołach, wilkołakach, niezwykłych ciemnych mocach itd. Nie mam nic przeciwko tym książkom, ale tak naprawdę one wszystkie są do siebie niesamowicie podobne. Nic nie wnoszą do naszego życia oprócz iluzji niezwykłego świata. Moim zdaniem, takie książki, które toną w marzeniach także są potrzebne, ale w tej chwili, gdy wchodzę na kategorie literatura młodzieżowa, nie ma tam nic innego oprócz takich oto publikacji. To smutne.
Dlatego też, od pewnego czasu porzuciłam powtarzające się "niezwykłe" opowieści i teraz zaglądam tylko w dział dla dorosłych. Tu nie muszę przykładać niezwykłych starań, do wyłonienia perełek. Czasami natknę się na jakaś książkę, kupie ją i jestem pod ogromnym wrażeniem kolejnych kilka tygodni. Zauważyłam także, że niektóre polskie książki, które są naprawdę mistrzowskie, nie są reklamowane. Teraz wiem, że to dlatego, iż one wcale nie potrzebują reklamy. Jeśli ktoś się na nie natknie sięgnie po tego autora po raz kolejny i kolejny itd.
Natomiast wybierając książkę, z działu "l. młodzieżowa" muszę nieźle się rozglądnąć i zasięgać opinii "czy naprawdę warto, czy to kolejna "fascynująca" i "niepowtarzalna" historyjka... Owszem, znajduję czasami naprawdę wartościowe książki. Czasami. A czasami po prostu mięknę i czytam o elfach.
Biorąc pod uwagę dzisiejszą, a wcześniejsza młodzież, niestety widać różnicę. Kiedyś młodzi poszerzali wiedzę czytając tuziny książek, a teraz.. Teraz jest internet. Nie mam nic przeciwko niemu - sama z niego korzystam. Niestety w dużej mierze większość z nas nadużywa sieci.
Kiedyś młodzi czytali dojrzałe książki, z przekazem, z morałem, z ideami! Dziś czytają o ludziach ciemności... To przepaść, która rok w rok się rozrasta.
Bardzo przepraszam wszystkich za uogólnienia, bo wiem, że są jeszcze tacy młodzi ludzie, którzy czytają dla wiedzy, satysfakcji, doświadczeń. Wyciągają wnioski i po prostu kochają książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz