Już południe, słońce, ciepłe, gorące mimo zimna za oknem otula twoją wystającą znad kołdry twarz. Śpisz, leżysz, marzysz. A gdy promienie dojdą do twych oczu, chowasz się pod kołdrę całkiem. Chowasz się przed nowym dniem, przed światem. Wyrzekasz się kolejnych sekund, minut, godzin, które mijają...
Wstajesz nocą, bo noc tak nie boli, gdy jedynie gwiazdy oświetlają twą smutną twarz. Gdy nie każdy może zobaczyć twe smutne oczy, tonące w burzliwych morzach emocji targających twoje wnętrze, twoją duszę. Nie musisz skrywać się, ani pokazywać. Przemykasz gdzieś między księżycem, a granatem oddalonego tysiące mil nieba.. Siadasz gdzieś przy stoliku w świetle gwiazd i patrzysz w niebo jak w wyrocznie jutra i przyrzekasz, że dzisiaj wyrzekałeś się dnia ostatni już raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz