* * *

To co tu przeczytasz i znajdziesz to właściwie mój prywatny Świat. Moje życie i marzenia schowane między wierszami tekstu, który tu przeczytasz. Nie komentuj jeśli masz potępiać moje życie i marzenia, bo czasami jedno słowo może zniszczyć wszystko co ktoś ma... Co ja mam...
-Kasiek

sobota, listopada 7

Grota

No i obiecywałam, obiecywałam i napisałam! Natchnął mnie taki obrazek który możecie zobaczyć pod spodem mojego opowiadania. Miłego czytania. Polecam muzykę do czytania :)


Grota była ciemna. Benek wziął Alicje za rękę i prowadził coraz dalej od wyjścia. Dziewczyna z każdym krokiem przybliżała się do wysokiego blondyna.
W jaskini było ciemno i kiedy dziewczyna potknęła się zaskoczyło ją, że Benek stał już tak blisko niej i ją złapał na czas. Gdy tak stała chwile, by się otrząsnąć gdzieś w głębi ujrzała nikłe światło.
- Daleko jeszcze?
- Nie –powiedział zmysłowo Benek. –Widzisz tamto światło?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Po prostu ścisnęła mocniej jego rękę na znak, że wie że już niedaleko i ruszyli dalej. Z każdym krokiem robiło się coraz duszniej. Gorące źródła dawały już o sobie znać.
Gdy od celu dzieliło ich parę kroków chłopak poprosił dziewczynę:
- Zaczekaj. Zasłonię ci oczy. –delikatnie przysłonił jej oczy. Dziewczyna zdenerwowana tym, że teraz jej oparcie, a jego ręka spoczywa na jej twarzy, przywarła do nich swoimi. –Nie martw się, nie upadniesz. Obiecuję.
Szli parę kroków, a potem przeszli przez wąskie przejście w ścianie groty. Dziewczyna poczuła delikatną woń nieznanego jej kwiatu i spuściła ręce, bo wiedziała, ze już są i nie będzie musiała iść dalej. Gdy chłopak ściągną ręce z jej twarzy Alicja miała zamknięte oczy. Powoli je otwierała. A gdy zobaczyła całą jakby komnatę groty, dech jej zaparło.
- Jak tu pięknie…  -westchnęła.
Z góry przez maleńki otwór do środka sączyły się promienie słońca. Wszędzie ze skał wystawały jakieś kolorowe minerały które odbijały blask promieni, prze co można by  rzec, że one także świeciły. Gdzie nigdzie było można ujrzeć cudne kwiaty, jakby zaczarowane. To ich woń, pod wpływem gorącego powietrza rozprzestrzeniała się tak doskonale w powietrzu. Cudne gorące źródełka także odpijały światło, bo na ich dnie było mnóstwo kolorowych minerałów. Jedno z tych źródeł było większe.
Alicja ocieknięta tym magicznym miejscem powoli wkroczyła do właśnie tego największego kąpieliska. Powoli zanurzając się upajała się wonią cudnych kwiatów i kolorów jakie ją otaczały. Beniamin przypatrywał się jej. W końcu ruszył za nią. Alicja nie słyszała delikatnego plusku. Z zamkniętymi oczami błądziła palcami po tafli wody. Gdy zbliżył się do niej ściągnął koszulkę i rzucił na brzeg źródełka. Położył na jej ramionach swoje dłonie. Alicja oparła się o jego umięśniony tors nie otwierając oczu. Beniamin czuł słodki zapach jej włosów. Jego ręce powędrowały na talię i obróciły delikatnie dziewczynę twarzą do niego. Otworzyła oczy i rzekła:
-Teraz mogę choćby umrzeć, bo doświadczyłam czegoś co jest dla mnie sensem życia. –zamknęła oczy i wtuliła się w ukochanego.



Tym akcentem kończę :)
Ciao! ^^





Brak komentarzy: